piątek, 12 lutego 2016

Wszystko w końcu się ułoży.

Siedzę sobie, popijam kawę, zajadam orzeszki i właściwie nic szczególnego się nie dzieje. Tak mogłabym zacząć opis kolejnego wieczora w moim życiu. Ale jestem dziś szczęśliwa. W pracy ułożyło się - wreszcie! - po mojej myśli, wszystkie papiery załatwiłam, pacjentów na weekend zostawiłam chyba zadowolonych, przynajmniej tych, którzy jeszcze rozumieją, co się z nimi dzieje. Poza tym spotkałam się z moim towarzyszem życia na obiedzie i kolejnej już dzisiaj kawie.
Pojutrze Walentynki. Pierwsze, w czasie których będę mieć chłopaka. Dziwne, co? A jednak. W czeluściach Internetu już zaczynają się hejty na to niby-święto. Trudno, może tym razem ja też znajdę się na ostrzu krytyki za tę "komerchę"?
Niedługo rocznica brania przeze mnie małych, białych tabletek. Niezbyt wesoła rocznica, ale czy na pewno? W końcu od marca tamtego roku zaczęła się moja droga ku szczęściu. Ku normalności. Dzięki tabletkom skończyłam studia, staż, dostałam się na specjalizację, zaczęłam pracę. Dzięki nim uśmiecham się teraz, popijając kawę, chodzę zwyczajnie po ulicach, nie czując się tak, jak czułam się wtedy.
Od tej pory zmieniałam leki, dochodziły nowe, ale jedno pozostało to samo: codzienny mały rytuał połykania moich małych przyjaciół i popijania ich dobrą kawką z ekspresu. Czy to białe, czy to żółte tabletki.
I pomyśleć, że wszystko zawdzięczam mojej ówczesnej współlokatorce, która za rękę niemalże zaprowadziła mnie do uczelnianej pani psycholog. Tamta zaś od razu wysłała mnie do lekarza. Aż sama się dziwiłam, że ktoś o mnie dba. :)
A w pracy, jak to w pracy. Walczę, pacjentów mam kilku, coraz więcej zresztą. Papiery, badanie, papiery, badanie. I tak w kółko. Czasem jeszcze mała reprymenda od ordynator. Zdarza się. Z coraz większą radością zakładam biały fartuch z coraz większą śmiałością upycham stetoskop do kieszeni. Z coraz większą pewnością odbieram oddziałowy telefon słowami "Dr Dopamina, Oddział Chorób Wewnętrznych". No, może bez "doktor". Bez przesady. ;)
Mam nadzieję, że wszystko w końcu się ułoży. :)