wtorek, 1 października 2019

Recepta

Leczę się, odpoczęłam od pracy. Jest już lepiej, dużo lepiej. Na tyle, że nie będę Wam przez chwilę smęcić o smutach, tylko opowiem historyjkę z zupełnie innej beczki. Mianowicie: kupowanie leków w aptece. 
Wypisałam sobie receptę na dwa leki psychotropowe, które zalecił mi psychiatra, a ja mam je sobie przedłużać do kolejnej wizyty. Zrealizować ją miał mój tata, ponieważ to on właśnie jechał dziś do apteki. Zabrał papierek i pojechał na zakupy. 
Niedługo potem telefon: tata. Odbieram, a na linii farmaceutka, która dzwoni do mnie jako do lekarza, czy ja jako pacjentka mogę przyjąć zamiennik, bo oni na stanie nie mają wypisanego przeze mnie produktu. ;) Ponoć przyszedł nawet kierownik apteki i zainteresował się sytuacją. Spodobało mi się to, że ktoś o mnie dba. ;)
Poza tym zastanawiam się nad sensem mojej dalszej pracy w miejscu, gdzie teraz pracuję. Chciałabym zacząć specjalizację, ruszyć do przodu, może powoli wrócić na dyżury. Najpierw tylko takie do wieczora, jakie udało mi się zaliczyć w ostatnim półroczu (na razie około jeden miesięcznie). 
Chciałabym też w końcu zarabiać porządne pieniądze, zmienić mieszkanie na ładniejsze, a może kiedyś, po terapii, zacząć szukać sobie faceta. A może na początek więcej przyjaciół niż jedną I. ze studiów.
Na razie jednak są to tylko mgliste plany. :)