sobota, 20 lutego 2021

I love him

 Ta jedna osoba dała mi ukojenie. Ta jedna osoba dała mi "nastrój dobry, afekt dostosowany". Ta jedna osoba dała mi miłość. 

Ta jedna osoba dała mi jabłuszko


Kocham go.
Wiem, że w chorobie trzeba czasu, cierpliwości, wsparcia. I wiele litrów kawy upłynie, zanim człowieka ustawią. A co nam pomaga? Rodzina, przyjaciele, partner/ka. Ja jestem dla niego, a on dla mnie.
Siedzimy sobie razem.
Dziękuję.

niedziela, 14 lutego 2021

Szczepienie

Od ponad miesiąca jestem szczęśliwą posiadaczką szczepionki na koronawirusa. Powiem więcej - chyba nawet miałam prawdziwego nopa. Bo przez dwa tygodnie często coś śmierdziało, mimo, że nie miało co. Po raz pierwszy w życiu nopek.

Do tego jakieś zaburzenia pamięci mi się włączyły. Skąd wiem? Zapominam kodów icd10, a także mylą mi się litery tych kodów. To problem przy szybkim obrabianiu pacjentów. Kilka razy wykręciłam zły numer... Może przeszłam tę koronę, tylko o tym nie wiem?

Ale jest w tym wszystkim jeden dobry fakt: jeśli to przez szczepienie, gute Spritze, i umrę, ti będzie przestroga dla innych!

Mam nadzieję, że to się skończy - jakkolwiek.

W tym roku 32 lata... jak to zleciało. Z tego 1/3 prawie bez wspomnień lub takich jak za mgłą. Te studia to zła zabawa. Ale praca fajna!

piątek, 5 lutego 2021

Toruń – Miasto Aniołów

Szanowna Pani Orchideo, kiedy to się wszystko zaczęło? Te twoje baśnie? Wtedy latem, gdy spacerowałaś po słonecznym Toruniu, po ulicy Warszawskiej, otoczona barwnymi, secesyjnymi kamieniczkami? Byłaś wtedy młoda, piękna i pełna zapału. Radość życia – ot cała twoja głowa.
- Do widzenia! - powiedziałaś ulicy, kamienicom i słońcu. Już nie byłaś dzieckiem.
- Jeszcze się zobaczymy – odpowiedział Stary Rynek.
- Wisłą przypłynę wpław, by was ujrzeć.
Zabrzmiał ostatni dzwonek w IV Liceum Ogólnokształcącym, dzwonek zwiastujący wakacje. Nie dla ciebie jednak, nie tym razem. Ty już na wieki utraciłaś status ucznia, by ugrzęznąć w gęstym i gorącym jak to lato oczekiwaniu na legitymację studencką. Płakałaś po swoim stabilnym życiu, jednak wieczorami, naga w wannie, pisałaś wiersze o Nieznanym.
Przechadzałaś się jeszcze Szeroką, wzrokiem omiotłaś stary budynek Empiku, twoją Mekkę. Pomachałaś Flisakowi i Kopernikowi, pogłaskałaś żaby. Wszystkie.
- Panie Mikołaju, daj mi swoją mądrość, bym nie zginęła w obcym świecie.
- Orchideo, ja dam ci mądrość, ale o siłę i szczęście proś swojego nowego przyjaciela, Neptuna.
Żaba zakumkała w oddali, wypolerowany osiołek mrugnął złotym okiem. Grajek brzdąkał na gitarze „Highway to Hell”, a w takt gruchały gołębie sprzed ratusza.
Spakowałaś te wszystkie słowa i obrazy do walizki zamykanej na szyfr. Taka walizka okrąża pół świata przed swoją śmiercią na wysypisku. Teraz start: Toruń, destynacja: Gdańsk. Bagaż doświadczeń jest cięższy niż udźwignie półka w pociągu. Tylko Ty go uciągniesz.
W przedziale siedziało siedem osób, niepewność, wiara, nadzieja, miłość i osiemdziesiąt procent z matury. Skład relacji Zakopane – Gdynia. Za oknem smugi żółte, zielone, błękitne i złote, w głowie smugi różowe, brokatowo połyskliwe. Twarze współpasażerów skamieniały w milczeniu, nieco wstydliwie, jakby w szumie między uszami rodziły się potencjalne dialogi.
- Pani do Gdańska?
- Do Sopotu, na wakacje.
- Późne to wakacje.
- A dopiero urlop dostałam
Ale żadne z tych słów nie wybrzmiało. Tylko nieskończona cisza między taktem kół wymawiała co sekundę twoje imię.
- Orchideo, Orchideo, Orchideo, Laskowice Pomorskie, Orchideo, Orchideo, Orchideo, Tczew, Orchideo, Orchideo, Orchideo, Gdańsk Główny...
Wysiadłaś we Wrzeszczu, pięknym, starym Wrzeszczu z wyjątkowo brzydkim dworcem. Z tamtego lata zapamiętasz ten dworzec i walizkę podskakującą na nierównościach peronu. Mądrość Kopernika mieszała się i tłukła niczym kryształ.
Pod koniec upalnego września jeszcze raz wyciągnęłaś obrazy Torunia i narysowałaś wszystkie na kartkach bloku technicznego, zwykłym ołówkiem, by nie rozsypały się w szrot. Szkic bez kolorów, bo kolory trzymałaś schowane głęboko za siatkówką oczu, niedostępne dla złodziei marzeń. A byłaś marzycielem.
Podczas immatrykulacji słuchałaś monologu rektora z dumą przynależną ludzikowi sukcesu. Jednemu z setek ludzików w Gdańsku i tysięcy w Polsce. Na katedrze przemawiała twarz, która wywalczyła najwyższy wynik matury ze wszystkich aplikujących. Ona nie była ludzikiem sukcesu – ona była sukcesem. Ty zaczynałaś nowe życie jako szary ludzik.
Byłaś marzycielem.