Przetrwać w świecie medycyny, świecie dziwnym, groźnym i nieprzyjaznym. Full of zasdzkas, jak to mawiają.
Mała przychodnia to wspaniałe miejsce w porównaniu ze szpitalem-molochem. Tu da się spełniać marzenia o zwyczajnej i spokojnej pracy małej lekareczki. No i czas - na życie, odpoczynek, książki, te medyczne i te innoświatowe.
Nie chcę rano zapitalać w panice taryfą na trwającą już odprawę, tylko spokojnie wypić sobie kawkę i zmotywowana nadchodzącym dniem jechać do pracy.
Chcę, żeby z głową było dobrze. Żadnych szpitali, mniej piguł, stopy twardo na ziemi. Życie dniem, nie nocą, pisanie o szczęściu. I chcę dalej rozwijać swoją pasję, jaką jest to pisanie. To dla siebie i to dla bliskich - rodziny i znajomych. Piszę teraz dla kogoś: dla PRZYJACIÓŁ, ponieważ wreszcie ich mam.
Chcę być dobra dla tych przyjaciół, dla mojej rodziny. Chcę im podarować siebie i coś od siebie. Chcę ich zrozumieć.
Następnego Sylwestra chcę spędzić dokładnie tak jak tego: w ramionach najcudowniejszego mężczyzny pod słońcem. :)