Tak się zastanawiam. Czy wybrałabym medycynę po raz
drugi? Czy gdyby cofnąć czas albo, co bardziej prawdopodobne, dać mi
pieniądze na nowy start, kontynuowałabym to, co robię?
Myślę,
że odpowiem tak, jak odpowiedziała większość lekarzy na Konsylium24,
lekarskim forum. Nie. Ale... dlaczego? Nie, nie chodzi mi o zarobki, na
nie nie narzekam. Mam duże dopłaty, dodatki. Stać mnie na utrzymanie
siebie i dopłacanie rodzinie. Nie chodzi mi o atmosferę pracy, chociaż
wiem z doświadczenia, że ta bywa obrzydliwa i deprymująca. Teraz nie
narzekam. Nie chodzi mi o przepracowanie, bo bez dobowych dyżurów nie
narzekam też na czas pracy. Śpię w nocy, pracuję w dzień, kończę po
południu i mam czas dla siebie. Więc...?
Więc
odpowiedzialność. Teraz daję radę, ale już czuję jej oddech na plecach.
Wszystko, co zrobię, odbije się na cczyimś zdrowiu czy życiu. To, co
zrobię i czego nie zrobię. To, co zrobi pacjent z moim leczeniem i czego
nie zrobi z własnej woli, ale za moim przyzwoleniem. Już teraz chodzę
do pracy z drżeniem serca, że coś źle zrobię i komuś stanie się przez to
krzywda. To bardzo, bardzo wypalające.
Pielęgnuję
swoje pasje, cały czas uczę się pracować z człowiekiem, doskonalę swoje
kompetencje miękkie, żeby kiedyś, w razie czego, móc się szybko
przebranżowić. Medycyna jest piękna, ale jak jest się młodym, pełnym
życia, wiary i ideałów. Potem staje się męczącym rzemiosłem. Tego chcę
uniknąć.
Teraz i tak jestem w komfortowej
sytuacji: pracuję od do, nie mam nocek, właściwie to robię jak w korpo i
nieźle na tym zarabiam. Ale jednak cały czas ta odpowiedzialność, ten
niepokój. Łatwiej by mi było pracować w mniej płatnym, ale i mniej
wymagającym zawodzie. Nie wymagającym mniej pracy, bo pracować mogę.
Wymagającym mniej odpowiedzialności. Może praca w zespole? To mi dobrze
wychodziło w szkole. Ale praca to nie szkoła.
Zastanawiam
się, co po specjalizacji. Dalej bawić się w lekarza? Czy jednak
odpuścić udawanie, że ma się wpływ na życie i śmierć i iść do jakiegoś
znośnego korpo? Takiego z przerwą na lunch i dedlajnami? Z kartą
multisport i tysiącem nowych znajomych, do których będę się uśmiechać?