Nie, to nie był PMS, to nie była depresja ani nawet nie rzucił mnie chłopak. Ale od początku.
Jak
pracowałam w Dużym Szpitalu, to dyżurowałam. Dyżurowałam we dnie i w
nocy, w tygodniu i w weekendy, w dni powszednie i w święta. Dyżurowałam
także w czasie Wielkanocy, Bożego Narodzenia i Sylwestra. Nie mówiąc już
o własnych urodzinach.
Dyżurował tak każdy
rezydent, pod groźbami nieukończenia specjalizacji, wyrzucenia z pracy i
takich tam. Część się na to godziła, część odchodziła z pracy. Nie
pytajcie, ale pewnie dałoby się to jakoś załatwić prawnie, ale nikt nie
miał na to siły. Lepiej było odejść. Tak jak i ja. Byliśmy tchórzami,
ale w tym momencie gówno mnie obchodzi, co się tam teraz dzieje (odeszli
prawie wszyscy rezydenci, poza kilkoma z syndromem sztokholmskim, o
których pisałam w innej notce, im tam dobrze).
No ale do rzeczy.
Dwa
lata z rzędu miałam dyżur w Boże Narodzenie. Rok temu 25 grudnia. Nie
było mowy o wyjeździe na święta do rodziny, więc rodzina przyjechała do
mnie. Szykowałam się na to tygodniami, sprzątałam, wymyślałam potrawy,
kupowałam prezenty. Przyjechali w Wigilię po południu. Pobyli kilka
naprawdę cudownych godzin. Zjedliśmy wigilijne potrawy, wręczyliśmy
sobie podarki. I... rozstaliśmy się.
W Sylwestra
miałam mieć dyżur, więc ta okazja do spotkania odpadła. Zostałam sama w
pięknie wysprzątanym, pachnącym, PUSTYM mieszkaniu. Rano dyżur.
Wtedy
miałam takiego doła, jaki już mi się przez ten rok nigdy więcej nie
zdarzył, a miewałam wiele gorszych dni. Płakałam w poduszkę pół nocy,
nie bacząc na to, że rano wstanę niewyspana. Było mi zwyczajnie, po
prostu źle.
W tym roku jadę do rodziny i spędzimy razem całe piękne święta. Taką mam przynajmniej nadzieję. :)
Cześć! Wiem, że nic tak nie denerwuje autorów, jak pytanie o informację z tekstu, ale co mi szkodzi... jaką specjalicację robisz/masz? Czytam tu często o SORze, czy przypadkiem nie choroby wewnętrzne?
OdpowiedzUsuńTak, robię choroby wewnętrzne. :)
Usuń