Tak, psychiatrą nie zostanę, ale staż z psychiatrii
odbyć muszę. Postanowiam ominąć Wielki Psychiatryk, gdzie pewnie jest
pełno stażystów, rezydentów i studentów, i iść na pewien mały Oddział
Dzienny. :)
Oddział Dzienny to dziwne miejsce. Nie
ma tam szpitalnych łóżek, są sale z krzesłami i stołami, przy których
siedzą pacjenci i rysują, piszą, tworzą. Nie ma wielkiego obchodu z
ordynatorem, są rozmowy: z jednej strony grupa psychiatrów i ja z boku,
naprzeciwko pacjent, opowiadający o swoim samopoczuciu. Pacjenci lekarza
widzą rzadko - głównie jak sami chcą pogadać, dowiedzieć się czegoś o
swojej chorobie, poskarżyć się na objawy albo pochwalić sukcesem.
Każdy
pacjent ma ustalony plan dnia iz tygodnia: zajęcia takie i owakie,
psychoterapia, obchód z lekarzami, posiłek, leki. Nie ma zalegania w
łóżku, nie ma kroplówek.
Choroby są różne,
właściwie większość podręcznika. Są nerwice, schizofrenia, depresja,
fobie, dwubiegunówka, zaburzenia osobowości, uzależnienia. Była pani z
otępieniem, która przychodziła po prostu pobyć z ludźmi i poćwiczyć
umysł. Ważne było jedno: osoba będzie przychodzić codziennie i pozwoli
sobie pomóc. Nie było tu pasów, przymusu bezpośredniego, leków dożylnie,
gonitw za pacjentami z cyklu "kto pierwszy przy otwartych drzwiach".
Tak, tak było w Szpitalu, w którym byłam studentką. ;)
Tutaj
numerem jeden była rozmowa. Czy to z młodym rezydentem albo starszym
specjalistą, taka początkowa, z tabula rasa, o pacjencie nie wiemy nic
poza kodem na skierowaniu. Czy to z psychologiem. Czy to z całym gremium
na cotygodniowych obchodach. Czy to z lekarzem prowadzącym, na
luziektórych, w gabinecie, o życiu, o małych kroczkach ku normalności.
To
były bardzo krótkie dwa tygodnie. Dowiedziałam się tam wiele - o
ludziach. O cierpieniu. A każde cierpienie jest inne. Moje zaburzenia
nie miały tam miejsca: ja byłam lekarzem i słuchałam innych. Byłam tym,
komu inni się zwierzali ze swoich problemów, tak jak ja kiedyś się
zwierzałam. A tu byłam zdrowa, piękna i młoda, a kto inny był chory i
zagubiony. To była cudowna lekcja. Lekcja empatii i wyzbycia się
egoizmu.
Szkoda, że to tylko dwa tygodnie.
Kolejne dwa tygodnie minęły...
OdpowiedzUsuńkolewoczy